Zapraszamy do lektury wywiadu z cyklu “Prześwietlenie” z Łukaszem Milikiem Dyrektorem Akademii Górnika Zabrze na łamach Przeglądu Sportowego.
- Dlaczego tak łatwo gubimy talenty w polskiej piłce?
- Czy rodzice mogą być zagrożeniem dla małego sportowca?
- Pod jakim kątem powinniśmy szkolić trenerów?
„Prześwietlenie” to cykl spotkań Łukasza Olkowicza z postaciami związanymi ze sportem. W kolejnym odcinku dziennikarz „PS” rozmawia z Łukaszem Milikiem, dyrektorem akademii Górnika Zabrze, czy można zaprogramować karierę i dlaczego jego młodszy brat niechętnie grał w kadrach wojewódzkich.
Czy w polskim szkoleniu za dużo jest narzekania?
ŁUKASZ MILIK: Najłatwiej narzekać.
To się nie uda, tamtego nie można, nic nie możemy zrobić. Ale jakbyśmy mieli piętnaście boisk, zarobki na poziomie i ciągłe słońce, to dopiero byśmy im pokazali!
ŁUKASZ MILIK: Też mi się nie podoba, że Górnik nie ma bazy. Ale wiem, w jakim klubie pracuję i ile inwestycji musi zrealizować miasto. Radziliśmy sobie już tyle czasu, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej? Mamy jedno sztuczne boisko i musimy tak ułożyć plan, żeby dostęp mieli wszyscy – jedni trenują rano, drudzy po południu, a trzeci wieczorem. Wiadomo, że chcemy więcej, zmiana jest potrzebna i klub dąży do rozbudowy bazy. Ale nie możemy usiąść, rozłożyć rąk i powiedzieć, że nie szkolimy, bo nie mamy boisk. Bo szkolą ludzie.
Ważniejszy jest wyedukowany trener czy odpowiednia liczba boisk?
ŁUKASZ MILIK: Można mieć luksusową bazę z pięknymi, zielonymi boiskami, ale co mi po tym, jeżeli trener będzie nieprzygotowany? To ludzie tworzą piłkę nożną, nie boiska. Dobry trener zrobi ciekawe zajęcia na skrawku trawnika, zainteresuje dzieci.
Powtarza pan, że inwestujecie w trenerów, bo w szkoleniu to często 80 procent sukcesu.
ŁUKASZ MILIK: To sztab ludzi tworzy drużynę, klub. Od nich zależy, jak wygląda akademia, czy zachowamy porządek, dyscyplinę. Trener jest nauczycielem, przekazuje dzieciom dobre wzorce. W Górniku jeden jest lepiej wyedukowany, drugi mniej, jednemu trzeba sto razy powtarzać, drugiemu wystarczy raz i zrozumie. Część zaczyna za bardzo wydziwiać, szukać kwadratowej piłki, a przecież ona pozostaje okrągła. Uświadamiamy ich, że to prosta gra i nie trzeba kombinować. Wiadomo, że w ostatnich latach tempo meczów się zmieniło, są dynamiczniejsze, ale nadal najważniejszy jest człowiek.
Dlatego w Górniku szkolicie też trenerów?
ŁUKASZ MILIK: Szukamy ludzi, którzy chcą się poświęcić, rozwijać i włożą w to serce. Widzimy, jaki jest napływ informacji dla trenerów, nie tylko w Polsce. Na konferencji usłyszą jedno, na stażu drugie, a w internecie przeczytają coś zupełnie odmiennego. Zalewa nas za dużo wiadomości, chcemy to usystematyzować.
Jak to wszystko filtrować?
ŁUKASZ MILIK: Szukamy tego, co dla nas ważne i pomocne. Na tym się skupiamy, pracujemy. Oczywiście wciąż pożądamy wiedzy – szkolimy się, rozglądamy, słuchamy wszystkich dookoła, jeździmy na konferencje. Sam podglądam pracę innych akademii w Europie, staram się poznawać, jak szkolą.
Gdzie pan był?
ŁUKASZ MILIK: W Athletic Bilbao. I klubach, w których grał Arek.
To miał pan dobre wzory do naśladowania – Bayer Leverkusen i Ajax.
ŁUKASZ MILIK: Bayer jest mniejszym klubem i pracuje inaczej niż Ajax. W Amsterdamie szkolą na potęgę europejską. Gdyby zapytać młodego piłkarza, który z tych klubów wybrałby do nauki, to myślę, że wskaże Holendrów. Z drugiej strony Bayer broni się szkoleniem, pokazuje to Kai Havertz, który trafił do nich jako 11-latek.
Który z tych klubów wywarł na panu największe wrażenie?
…
DO CAŁEGO WYWIADU ZAPRASZAMY NA: